poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Wspominki 2015/2016 #13 30.04.2016 START ŁÓDŹ – LZS JUSTYNÓW

                                                       START ŁÓDŹ - LZS JUSTYNÓW

                                                                          21. kolejka Klasy Okręgowej 2015/2016, grupa: Łódź
                                                                              30.04.2016 14:30 – Łódź, ul. Św. Teresy 56/58
                                                                                                      widzów ok. 20


Po ubiegłym iście piłkarskim weekendzie czas na jego kontynuacje. Łódzki oddział Peryferii Futbolu leci dalej w piłkarską podróż relacjonując dla Was z różnorakich miejsc województwa łódzkiego futbolowe pojedynki. Tym razem padło na ligę okręgową i na mecz o być albo nie być, mecz o przysłowiowe „6 punktów”. Spotkanie pomiędzy trzynastym Startem Łódź a czerwoną latarnią klasy okręgowej szesnastym LZS Justynów.
W rundzie jesiennej w spotkaniu wyjazdowym Start Łódź pokonał nieznacznie, ale jednak piłkarzy z Justynowa 0:1. Na pewno zawodnicy LZS-u będą chcieli się za wszelką cenę zrewanżować Łodzianom za tą porażkę tym bardziej, że potrzebują punktów a przede wszystkim zwycięstw jak ryba powietrza. Szykuje się istna walka na noże. Liczę na bardzo emocjonujące widowisko do samego końcu z kilkoma bramkami, mam nadzieje, że się nie zawiodę tak jak i Wy. 

Start Łódź, czyli ekipa z Bałut, którą miałem okazję już raz widzieć w tym sezonie podczas ich jesiennego wyjazdowego spotkania z Włókniarzem Konstantynów Łódzki, który zakończył się ich porażką 4:2. Już wtedy obraz ich gry nie napawał optymizmem a z nastaniem nowego roku drużyna pikuje w dół jeszcze bardziej. W pierwszych pięciu wiosennych kolejkach z boiska schodziła tylko raz z podniesioną głową. Przed meczem z Justynowem sytuacja nie wygląda jeszcze tak tragicznie gdyż strata punktowa do bezpiecznego miejsca wynosiła tylko dwa punkty. Lecz gra Startu tym bardziej na wiosnę nie zanosi się na szybką odmianę i zdobywane z łatwością kolejne punkty. Beniaminek okręgówki, aby nie wrócić do A-klasy będzie musiał wręcz wyszarpywać potrzebne tak punkty do utrzymania się w lidze a z tak słabą grą będzie to naprawdę trudne. 

LZS Justynów, to ekipa, którą na jesieni również miałem okazję w akcji zobaczyć. Był to także ich wyjazdowy mecz z Włókniarzem Konstantynów Łódzki, ale spotkanie zakończyło się wtedy wynikiem remisowym 1:1. Przed meczem ze Startem piłkarze z Justynowa zajmowali ostatnie miejsce w okręgówce z 14 punktami na koncie. Sytuacja wydawałaby się być beznadziejna, ale w porównaniu z drużyną z Łodzi zawodnicy LZS-u w pięciu wiosennych spotkaniach zdobyli 7 punktów, czyli tyle ile zdobyli przez całą jesienną rundę i widać po wynikach i grze, że na tym nie poprzestaną gdyż obraz ich gry zmienił się diametralnie. Zajmowane przez nich miejsce nie jest już teraz adekwatne do prezentowanej przez nich gry. Gdyby udało im się pomimo tak dużej straty utrzymać w klasie okręgowej byłby to na pewno powrót roku. 

Owe spotkanie rozgrywane było na mojej rodzimej łódzkiej dzielnicy, czyli Bałutach. Tam też znajduję się stadion Startu Łódź, który był gospodarzem dzisiejszego widowiska. Na obiekcie Startu dawno mnie nie było. Chodziło się tam za dzieciaka na basen. Najbardziej krajało się serce, gdy widziało się fakt zostawienia takiego obiektu na samozniszczenie i po sobotniej wizycie ów smutek pozostał nadal. Choć nie wchodziłem do klubowego budynku i nie widziałem jak wyglądają klubowe pływalnie czy nadal działają to zauważyłem, że z zewnątrz jakiś remont budynku był w postaci jego ocieplenia. Reszta tak jak to za dzieciństwa zapamiętałem tak pozostała bez zmian. Obiekt, który kiedyś pomieścić mógł nawet 10 tysięcy ludzi to istna klęska w postaci zarośniętych chaszczami trybun w większości już bez ławek a jeśli już to w stanie wołającym o pomstę do nieba. Na wielki plus stadionu jest jego zadbana murawa, do której przyczepić się nie można i chwała klubowi za to, że jeszcze na tyle ile mogą starają się, aby było przynajmniej, na czym grac bez żadnego wstydu. Wstyd za to dla miasta, aby klub, który obił się kiedyś o piłkarską ekstraklasę i miał tak wiele innych sekcji i do tego jeszcze z większymi sukcesami i był dumą swojej dzielnicy musiał tak dziadować oraz żeby tak wielki obiekt został doprowadzony do tak opłakanego stanu. Jest to nie do pomyślenia żeby do tej pory nie został przedstawiony nawet jakiś plan na choćby mały remont tego obiektu. Oczywiście jest jakiś spór na linii Start – miasto, który blokuje ową inicjatywę, ale nie chce się nad nim rozwodzić, bo mam już dosyć tych wszystkich kłótni, przez które jest tylko gorzej. Ludzie opamiętajcie się! Chwała za to, że są jakieś osoby, którym zależy na życiu tego klubu i że pozostawiony sam sobie, na pastwę losu jakoś prosperuje, ale serce jest rozdarte na pół widząc, do jakiego stanu został doprowadzony. 

Chwilkę przed rozpoczęciem meczu okazało się, że jednym z sędziów liniowych owego spotkania był „Zygmunt” mój kumpel z klasy z liceum, który małymi kroczkami robi sędziowską karierę. Od razu humor mi się poprawił i było, z kim pogadać podczas rozgrywania owego widowiska. Pierwsza połowa odgwizdana punktualnie i możemy rozpoczynać. Obie ekipy od samego początku walczyły nie z przeciwnikiem, lecz ze swoją niemocą dzisiejszego dnia. Dużo niedokładności, chaosu, brzydkiej i prymitywnej gry typu długie podanie i zobaczymy, co się stanie. Mecz momentami tak nudny jak matematyka w liceum. Jak już działo się coś w ofensywnie to tylko ze strony przyjezdnych z Justynowa. Niestety w pierwszej połowie mieli niesamowitego pecha w postaci dwóch słupków i owe dwie akcje to byłoby na tyle z ciekawszych momentów pierwszej odsłony spotkania. Bezbramkowo po pierwszych 45 minutach! 

Druga połowa to przebudzenie się gości i już konkretne akcje podbramkowe. Za to Start nadal w letargu i bez pomysłu na swoją grę. Piłkarze z Justynowa dalej atakowali i z minuty na minutę coraz bardziej pachniało bramką właśnie dla graczy w zielonych koszulkach. Lecz pech ciągle ich prześladował. Albo świetna postawa bramkarza Startu, dzięki któremu Łodzianie nadal utrzymywali wynik bezbramkowy albo zmarnowana dosłownie 200% akcja przez jednego z piłkarzy LZS-u, który lewą stroną wpadł w pole karne położył goalkeepera Startu i był dosłownie dwa lub trzy metry przed bramką i na linii bramkowej stał już tylko jeden z piłkarzy Startu, ale zawodnik z Justynowa mógł zrobić z piłką dosłownie wszystko i skierować piłkę w każde miejsce w bramce. Niestety dla przyjezdnych widać było zawahanie w poczynaniach ich boiskowego kolegi, piłka od nogi zdążyła już trochę uciec i gdy gracz w zielonej koszulce zdecydował się na strzał to wyszedł mu tak nie poradnie, że futbolówka trafiła w słupek i to jeszcze z zewnętrznej strony wpadając prosto w ręce wstającego bramkarza Startu. Szok i niedowierzanie. Różnorakie epitety. Można tylko sobie wyobrazić jak musiał się czuć po tej sytuacji gracz LZS-u, który nie skierował piłki do siatki w tak dogodnej sytuacji. Na zawodników meczu w szeregach Startu wyrosły słupki jednej i drugiej bramki. Boiskowe prawidło rzecze „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. W tym przypadku jednak się nie sprawdziło. Liczne ostrzeżenia na piłkarzy Startu nie podziałały otrzeźwiająco i nadal grali bezproduktywną piłkę podczas tego spotkania. Za to gracze z Justynowa nie załamali się niewykorzystaną sytuacją i grali dalej swoje, nacierając ciągle na bramkę gospodarzy. Cierpliwość oraz ciągle ambitna walka zostały w końcu nagrodzone. W przeciągu trzech minut zieloni nadrobili wielką niemoc z wielu wcześniejszych fragmentów swojej gry. 60. minuta spotkania najpierw wykorzystana akcja prawą stroną boiska gdzie pewnym mocnym i płaskim strzałem Krzysztof Pawlak powoduje iż po raz pierwszy kapituluje goalkeeper Startu. 0:1! 



63. minuta i bliźniacza akcja piłkarzy LZS-u. Idealna piłka do wychodzącego z prawej strony Arkadiusza Siuto który pewnie podwyższa wynik na 0:2!


Wśród szeregów zespołu z Justynowa szał radości z jednoczesną ulgą. Mozolne starania o wymarzony rezultat w końcu przyniosły oczekiwane efekty. Od tego momentu wkradają się jeszcze większe nerwy i frustracja w poczynania piłkarzy Startu Łódź. Przynosi to w 70. minucie czerwoną kartkę dla Jakuba Nowaka. Dwubramkowy bagaż do tego gra w dziesięciu przez ostatnie dwadzieścia minut spotkania nie wróżyły nic dobrego piłkarzom Startu. Owy mecz z logiką jednak nie miał nic wspólnego, więc czerwona kartka podziała odwrotnie na graczy z Łodzi, którzy od momentu rozpoczęcia gry o jednego mniej obudzili się i odmienili swoją grę o 180 stopni. Zaczęli grac wysokim pressingiem, dokładniej, co przyniosło pierwsze konkretne sytuacje podbramkowe. Jedną z takich przeprowadzili w 77. minucie gdzie w polu karnym zostaje faulowany jeden z piłkarzy Startu. Kontrowersyjnie podyktowany rzut karny na bramkę wykorzystuje Maciej Frączkowski. 1:2!

Piłkarze Justynowa, kiedy mieli wynik 0:2 i przewagę jednego piłkarza z niewiadomych przyczyn cofnęli się, zaczęli grac bojaźliwie i nerwowo. Piłkarze Startu po zdobyciu kontaktowego gola kontynuowali natarcie. Parę minut później kolejna kontrowersja spowodowana decyzją arbitra, który tym razem nie dyktuje ewidentnego karnego dla gospodarzy. Po tej decyzji gracze Startu wpadają w furię i nie potrafią zrozumieć decyzji sędziego. Można by pomyśleć, że chyba chciał odkupić winy za pierwszą błędną decyzje na niekorzyść LZS-u. Niestety wybrał do tego naprawdę zły moment. Do samego końca piłkarze Startu nie mogli pogodzić się z decyzją, którzy swoją złość wyładowywali na gościach. LZS Justynów zaciekle bronił korzystnego rezultatu i dojechał z nim do samego końca ku swojej wielkiej uciesze. Za to Łodzianie po końcowym gwizdku podbiegli od razu do arbitra spotkania wykłócając się o niepodyktowanego karnego. Gorące dyskusje skończyły się już tylko kolejną czerwoną kartką dla piłkarza Startu.

W końcowym podsumowaniu można pominąć całkiem pierwszą odsłonę gdzie drużyny zaprezentowały antyfutbol. Na szczęście obraz drugiej połowy wyglądał już dużo lepiej i ciekawiej. Piłkarze LZS-u Justynów mieli dużo więcej z gry podczas tego spotkania i to oni zasłużenie zgarnęli komplet punktów. Potwierdzili tym zwycięstwem tylko swoją z meczu na mecz wzrastającą formę, która dała im efekt w postaci dobicia już do grupki drużyn walczących o utrzymanie w klasie okręgowej. Grę Startu Łódź można skwitować tylko tak, iż jeśli się nie odmieni o całe 180 stopni to jak mawia klasyk: „A-klaska tez ma swoje uroki”.


Meczowa galeria: https://goo.gl/photos/tvzWYh7VwpCEZqD68

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz